piątek, 26 czerwca 2015

Rozdział 4


Gdy weszliśmy do szkoły wszystkie pary oczu skierowały się na nas.Na naszych twarzach nie widniał już uśmiech,ale powaga i poczucie wyższości.Rozglądnąłem się po holu,w rogu zobaczyłem ta dziewczynę co wczoraj.Poczułem szturchnięcie i spojrzałem w kierunku osoby.Była to moja była Sonia.
-Hej Jordi-włożyła mi dłoń we włosy
-Cześć-powiedziałem i odciągnąłem jej rękę
-Jak tam u ciebie słodziaku?-spytała przesłodzonym głosikiem
-Czego chcesz Soyer?-warknąłem
-Ja niczego-powiedziała i zrobiła minę potulnego psiaczka a ja spojrzałem na nią spot byka.
-No dobra-powiedziała zrezygnowana-...ale nie tutaj
Rozejrzałem się i miała racja wszyscy się na nas gapili
-Co się gapicie ludzie,do swoich zajęć!-warknąłem dosyć głośno,a oni wrócili szybko do swoich zajęć-No więc czego ode mnie chcesz?
-No wiesz-powiedziała i spojrzała na Ashtona,Alexa a później na dziewczyny,obróciłem się i kiwnąłem żeby sobie poszli
-No ok to ja wam przedstawię moją siostrę-powiedziała Klaris
-Świetny pomysł-mrugnąłem do niej-później do was dołączę
Odwrócili się i poszli a ja odprowadziłem ich wzrokiem po czym spojrzałem na blondynkę.Ona spojrzała mi w oczy i widziałem w nich tęsknotę.Co jest kurwa?!
-No więc...-zaczęła bawić się palcami,a ja wiedziałem,że nie dąży to do niczego dobrego-chciałabym żebyś...do mnie wrócił
Wypowiadając te słowa spojrzała znowu w moje oczy a ja ujrzałem w nich nadzieje,zaśmiałem się kpiąco.
Najpierw ze mną zrywa,a potem chce żebyśmy do siebie wrócili...to śmieszne.
-To nie jest zabawne,mówię na poważnie-warknęła,a ja zacząłem się jeszcze bardziej śmiać
-Sorry Soyer,ale to co po między nami było to przeszłość,dawny ja który się w tobie zakochał już nie wróci-pochyliłem się do niej-Jego-już-nie-ma
Oddzieliłem żeby wreszcie zrozumiała.Spojrzała na mnie krzywo
-Dobrze-warknęła-skoro ja nie mogę cie mieć nikt nie będzie miał
Po wypowiedzeniu tych słów odwróciła się na pięcie i odeszła kręcąc tyłkiem,a ja pokręciłem z dezaprobatą głową.Rozejrzałem się i zobaczyłem moją paczkę więc zacząłem się tam kierować.Zbliżając się usłyszałem parę słów Ashtona
-...jak Jordan cie zobaczy to...-powiedział,ale nie dałem mu skończyć
-Zobaczę co?!-warknąłem,a oni obrócili się ze strachem w oczach,Eliz przełknęła ślinę i podeszła do mnie
-Jordan-powiedziała-jest ktoś kto chciał by cie poznać-powiedziała i się odsunęła,a ja zobaczyłem tę dziewczynę co wczoraj.Boże,ale ona śliczna.Ubrana była w krótką spódniczkę która odsłaniała jej śliczne nogi,a włosy miała rozpuszczone.Podszedłem bliżej i dopiero teraz zobaczyłem strach na jej twarzy.Nie,nie dlaczego ona sie mnie boi?! ,,Może dlatego kretynie co zrobiłeś na jej oczach ze swoim kumplem" warknęła moja podświadomość znad konsoli PSP.Wystawiłem w jej kierunku rękę
-Jordan jestem-uśmiechnąłem się do niej promiennie,ona spojrzała niepewnie na moją dłoń,a później w oczy i podała mi dłoń
-Zolly,miło mi-powiedziała,przyciągnąłem ja do siebie
-Mi jeszcze bardziej-zamruczałem jej do ucha i mrugnąłem,a ona się zarumieniła,przekrzywiłem głowę-pierwszy raz widzę jak śliczna dziewczyna się rumieni-westchnąłem.
Zadzwonił dzwonek,a Zolly podskoczyła ze strachu jakby przyłapał ją na czym zgryźliwym.
-No to pora na lekcje-powiedziała Eliz i wzięła Emily pod rękę a drugą wystawiła w stronę Zolly.Dziewczyna spojrzała w jej kierunku,a później znowu na mnie,jakby pytała mnie o zgodę,uśmiechnąłem się do niej i mrugnąłem.Ona zarumieniła się znowu i podeszła do Eliz i we trzy poszły na lekcje.
-Stary ta ślicznotka na ciebie leci-powiedział Ashton lekko opierając się o moje ramie,a ja pokręciłem głowa ze śmiechem.Po czym ja,Ashton,Alexy i Klaris-która jest z nami w klasie-poszliśmy na lekcje.
***
Przerwa na lunch własnie się zaczęła,a ja z chłopakami już siedzimy przy naszym stoliku.Mamy dwa-jeden na dworze,a drugi w środku ,,Kto bogatemu zabroni" zakpiła moja podświadomość a ja przyznałem jej racje.Siedzimy na dworze,a uczniowie zaczynają się schodzić. Kujoni,sportowcy,diwy,skaty,muzykanci,luzerzy,popularsi no i my królowie tej budy-nikt nam nie podskoczy,a jak już to zrobi nie kończy cały w naszej pogawędce.Siedzę sobie i popijam wodę przez słomkę,Ashton pyka na telefonie uśmiechając się do ekranu,a Alexy gada z jakimś kolesiem.Nagle w drzwiach pojawiają się dziewczyny,Alex natychmiastowo odgania chłopaka a ja szturcham Ashtona.
-Wiem, że przyszły myślisz,że z kim pisze przez ten cały czas-powiedział a ja uśmiechnąłem się do niego kpiąco.Usiadły.Siedzieliśmy podzieleni: Emily koło Alexy'iego on koło Eliz,ja koło siostry obok mnie Zolly,później Ashton i Klaris.Minęło jakieś 5 min. i wszyscy zajęli się sobą.Emily siedziała na kolanach Alexa,Eliz pisała z jakimś kolegą-ja już się dowiem co to za typ-Ashton gadał z Klaris która co chwile chichotała,ja siedziałem i rozmawiałem z Zolly.
-Więc skąd się przeprowadziłaś-spytałem
-Z Californii,mój i Klaris tata dostał prace tutaj.
-Mhm,więc jesteście siostrami-powiedziałem
-Na to wygląda-zaśmiała się,a ja lekko się uśmiechnąłem.Minęła jedna sekunda a Zolly była cała mokra tak jak i ja.Obróciłem się i zobaczyłem śmiejących się Soyer i Brad'a.Wściekły wstałem i zacząłem iść w ich kierunku.
-Jordan stój!!!-krzyczeli za mną przyjaciele.Podszedłem do tego skurwysyna i przygwoździłem go do stołu.
-Czy cie kurwa matka nie wychowała!!!-warknąłem,a on był strasznie przestraszony.
-Nie wiesz,że się nie zadziera z silniejszymi,teraz za to oberwiesz-warknąłem i uderzyłem nim o stół.Uderzyłem go z pięści w mordę tak,że spadł se stołu.Usiadłem na nim i zacząłem go okładać.Co jakiś czas jak przez mgłę słyszałem krzyk to mojej siostry to Soyer a chłopaki próbowali mnie odciągnąć.W jednej chwili zostałem odciągnięty przez pięciu nauczycieli a wszystko w moim ciele zaczęło wracać do normy lecz  nie nastrój-to,że byłem zły to mało powiedziane,byłem wkurwiony na maksa.
-Co tu się dzieje!!-wrzasną pan dyrektor
-Jordan jest jakiś pojebany,bez powodu rzucił się na Brad'a-krzyknęła Soyer
-Bez powodu,bez powodu-krzykną Ashton-Ten skurwiel wylał na niego i Zolly kubeł zimnej wody,nawet jest jeszcze od niej mokry-wskazał na spodnie
-Wyrażaj się Stymest-warknął dyrektor,po czym dodał-Walker i Trask do mojego gabinetu,a Salo niech ktoś zaprowadzi do pielęgniarki.
Obrócił się i poszedł a za nim ja i Zolly a za mną obstawa nauczycielska.Weszliśmy do gabinetu.Dyrektor zaczął robić nam wykład na temat bezpieczeństwa w szkole,a ja co chwila patrzyłem kontem oka na Zolly by wyczytać jej emocje.Siedziała i słuchała dyrektora.
-Jordan co przed chwilą powiedziałem-zwrócił się do mnie dyrektor a ona spojrzała na mnie,w jej oczach było coś czego nigdy nie widziałem.
-Powiedział pan,że bezpieczeństwo jest bardzo ważne,ponieważ bez niego nasz świat był by pełen okrucieństwa,choć moim zdaniem i tak już jest-mówiłem patrząc Zolly w oczy,a ona w moje.Dyrektor spojrzał na nas jak się na siebie patrzymy i przewrócił oczami
-Jak zwykle Jordan słuchasz mnie,nie robiąc tego-burkną,a ja wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się do niego,odrywając swoje spojrzenie od bacznego panny Zolly.Dyrektor zaśmiał się-No dobra,masz szczęście, że cie lubię Walker,możecie iść-powiedział a my wstaliśmy-ale żeby mi to było ostatni raz-pogroził palcem
-Tak-powiedziałem
-Tak,co?-warknął
-Tak panie dyrektorze-powiedziałem z uśmiechem,a on mrugnął do mnie jak wychodziliśmy.Przepuściłem Zolly w drzwiach,a ona kiwnęła głową.Szliśmy korytarzem.
-Więc masz wtyki u dyrekcji-odezwała się w końcu Zolly
-Można to tak nazwać-uśmiechnąłem się
-Zapamiętam do kogo mam się zgłosić jak będę miała kłopoty-powiedziała a ja się zaśmiałem
-Oj oby nie-powiedziałem pod nosem,a ona nic nie powiedziała.Szliśmy dalej na lekcje w ciszy.Stanęliśmy pod jej klasą.Spojrzała na mnie,po czym mnie przytuliła,a ja zesztywniałem.Jeszcze nigdy dziewczyna-oprócz mojej siostry,ale ona to rodzina-nie przytuliła mnie bez pójścia do łóżka.One to przytulają tak by się utrzymać.Nie no ja nie mogę,żadnego więcej angażowania.Nie odwzajemniając czynu,odsunąłem ją od siebie.
-To ja idę-powiedziałem i zostawiłem ją tam taka oszołomioną.Za rogiem oparłem się o ścianę i wziąłem głęboki wdech-nie dam wrócić dobremu Jordan'owi,jego już nie ma.
_ _
I jak tam opinia? liczę na kom.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz